
Celem procesu szkoleniowego jest wzmocnienie kompetencji sprzedażowych oraz zapoznanie z systemem prowadzenia relacji handlowej opartym na modelu Sandler Selling System. Proces szkoleniowy umożliwi poznanie najważniejszych założeń modelu oraz przećwiczenie wybranych narzędzi wywierania wpływu. Program będzie zakładał pokazanie 3 perspektyw, w ramach których uczestnicy mogą zmieniać i wzmacniać swoje działania biznesowe:
OD RELACJI DO BIZNESU
Uczestnicy:
- przećwiczą zasady tworzenia wizerunku doradcy, a nie sprzedawcy w komunikacji z klientem poprzez zrozumienie jego wyzwań biznesowych;
- zaczną budować zaufanie oparte na uznaniu wiedzy i pozycji klienta;
- przygotują się do zarządzania przebiegiem spotkania handlowego, czyli korzystania z zasad i reguł uzgadnianych z klientem na każdym etapie kontaktu;
- zobaczą, jak stosować strategię radzenia sobie z wymagającymi i często roszczeniowo nastawionymi klientami, żądającymi kosztownych ustępstw.
OD SZCZĘŚLIWEGO TRAFU DO KWALIFIKOWANEGO WYBORU
Uczestnicy:
- zobaczą, jak kwalifikować (rozpoznawać potencjał zakupowy) klienta i szacować możliwości współpracy;
- przećwiczą, jak wzmacniać motywację do zakupu (angażować klienta);
- zaczną wpływać na graczy biorących udział w procesie decyzyjnym w celu zabezpieczenia sprzedaży.
OD SCEPTYZMU DO EKSPANSJI
Uczestnicy:
- będą potrafili budować swój rynek w oparciu o prospektów z największym potencjałem;
- będą w stanie skutecznie reagować na nieprzewidziane sytuacje (naciski i ataki klientów) i budować w ten sposób swoją przewagę biznesową.
Dobiciem się odpowiednich osób i rzeczywistym ich zainteresowaniu sprzedawanymi usługami lub produktami.
Próbujesz wykonywać telefony do potencjalnych klientów. Albo wysyłasz zimne maile lub zaczepiasz ludzi na Linkedinie. W efekcie masz problem z dostaniem się do decydenta albo jesteś ignorowany. Jak już dasz radę złapać uwagę potencjalnego klienta, ten jest zainteresowany tym co mówisz. Słyszysz: nie jestem zainteresowany, lub proszę się skontaktować za 6 miesięcy. Co często oznacza „spadaj”, tylko grzecznie. Z drugiej strony – podejmujesz gorące leady, które przyszły z działu marketingu – bo stoicie inboundem – ale jakoś nie masz poczucia, że sprzedaż dzięki temu jest łatwiejsza. Co z tego, że zostawiłem swoje dane w formularzu kontaktowym? Baw mnie drogi sprzedawco, baw!
Przeciągającym się procesem decyzyjnym po stronie klienta.
Wysyłasz kilka ofert. Klient okazuje szczere zainteresowanie. Dużo pyta. Jedziesz na jedno spotkanie, drugie, piąte. Jeżeli działasz międzynarodowo – robisz jednego calla/Skype’a. W momencie, gdy piłka jest po stronie klienta, masz wrażenie, że zasada, którą klient tak namiętnie na Tobie stosuje, zwana „na wczoraj” obowiązuje tylko Ciebie. Klient ma zawsze czas. Proszę się skontaktować jutro, za tydzień, po świętach, po feriach, po wakacjach!
Ciągłą koniecznością pokonywania obiekcji i wątpliwości klienta. Oferta wysłana. Robisz follow up.
Często słyszysz: Drogo! Konkurencja daje taniej! Nie wiem, czy te rozwiązanie będzie dla mnie. Poradzimy sobie sami. Muszę to przedyskutować z zarządem. No i wrócę oczywiście jak tylko zapadnie decyzja! Jesteś na spotkaniu. Nie zaczniesz nic mówić. Klient pyta: W czym jesteście lepsi od konkurencji? Panie Arku, ja wiem, że teraz będzie mnie chciał Pan przepytać, ale powie mi Pan lepiej od razu co dla mnie ma ciekawego? Oszczędźmy sobie czas.
Dużymi oczekiwaniami klienta związanymi z Twoją aktywnością, z której bardzo często nic nie wynika.
Nachodzisz się. Klient dużo oczekuje od Ciebie. Bardzo dużo. Dużo konsultacji. Często darmowych. Jeszcze „pal licho” jak marnujesz tylko swój czas. Czasem przecież trzeba zaangażować zespół merytoryczny – wtedy robi się problem. Co to za klient? Wiesz, jaką mam stawkę godzinową? Angażujesz więc siebie i innych. Gdy przychodzi czas na kroki po stronie klienta, nagle kontakt gaśnie.
Częstymi i długimi kontaktami z potencjalnymi klientami, którzy obiektywnie nie staną się klientami rzeczywistymi.
Niezależnie, czy dostaniesz leada, czy sam go wychodzisz – pojawia się odwieczny problem z kwalifikacją klientów. Bo możesz biec – nawet szybko. Bić rekord na „setkę”. Ale pytanie, czy biegniesz we właściwym kierunku. Czy działania, które podejmujesz mają sens? Może klient od początku wie, że nic nie kupi? Ty nie potrafisz kwalifikować klientów. No bo skąd masz wiedzieć? W szkole nie uczyli. A w pracy masz pracować a nie się uczyć. W efekcie tracisz czas, energię i motywację, bo prowadzisz bardzo długie procesy sprzedaży, z których często nic nie wynika.